Najważniejszą relację o bitwie zostawił nam Jan Długosz. Ten duchowny, historyk i dyplomata urodził się w roku 1415. Dokładną relację o bitwie grunwaldzkiej usłyszał od swojego ojca, który w niej uczestniczył. Jan był najwybitniejszym dziejopisem naszego średniowiecza, autorem monumentalnych, łacińskich „Roczników czyli Kronik sławnego Królestwa Polskiego”, obejmujących dzieje Polski od czasów bajecznych do roku 1480, czyli do chwili śmierci autora. W swej pracy oparł się Długosz na dokonaniach poprzedników, starannie przestudiowanych dokumentach i przekazach ustnych. Roczniki mają układ kronikarski; przedstawiają kolejne wydarzenia według dat rocznych, wiążąc je wzajemnie w łańcuch przyczynowo-skutkowy. Talent literacki autora przejawia się głównie w barwnych opisach postaci i zdarzeń. Oto relacja z przebiegu bitwy pod Grunwaldem oparta na jego dziele.
Dnia 14 lipca 1410 roku był poniedziałek. Wojska królewskie znajdowały się w obozie w miejscowości Dąbrówno, gdzie zgromadzono zapasy i jeńców. Król postanowił zatrzymać rycerzy krzyżackich a zwolnić mieszczan i chłopów. Wieczorem Władysław Jagiełło zarządził wymarsz dnia następnego o świcie. Noc w obozie królewskim minęła spokojnie. W obozie krzyżackim wiatr powywracał namioty i pozbawił rycerzy wypoczynku. Długosz opisuje znaki, które przepowiadały zwycięstwo wojsk polsko – litewskich. Na tarczy księżyca widziano walkę króla z mnichem, która zakończyła się upadkiem tego ostatniego. Sam autor ma wątpliwości czy widzenie nie było wytworem umysłu królewskiego kapłana. Żołnierze krzyżaccy mieli widzieć postać biskupa krążącą nad wojskiem polskim i wróżącą zwycięstwo.
We wtorek 15 lipca 1410 roku był Dzień Rozesłania Apostołów. O świcie wojska królewskie opuściły Dąbrówno. Po przejściu dwóch mil rozbiły obóz wśród krzaków i gajów obok wsi Stębark i Grunwald. W tym czasie na wzgórzu obok jeziora Lubań wystawiono namiot z kaplicą królewską. Wojska Wielkiego Mistrza Urlyka von Jungingen znajdowały się już we wsi Grunwald. Tę wiadomość król Władysław Jagiełło otrzymał w czasie, gdy uczestniczył we mszy świętej. Władca spokojnie się modlił nie dając rozkazu do bitwy. Krzyżacy byli gotowi do bitwy ale obawiali się, że wojska królewskie mogły przygotować zasadzkę kryjąc się w lesie. W czasie mszy królewskiej wojska polskie i litewskie bardzo sprawnie stanęły na polu bitwy. Chorągwie polskie (50 znaków) ustawiły się na lewym a litewskie (40 znaków) na prawym skrzydle armii królewskiej. Warto tu zaznaczyć, ze w okresie Średniowiecza chorągiew była podstawową jednostką organizacyjną jazdy rycerskiej.
W dalszej części swojej relacji Jan Długosz bardzo szczegółowo opisuje wygląd znaków Królestwa Polskiego, podaje jacy rycerze pod nimi walczą i jaka jest wartość bojowa poszczególnych chorągwi, najważniejsi wojownicy wymieni są imiennie (np. Zawisza Czarny). Ciekawą formacją była chorągiew „gończa” – pierwotnie przeznaczona do pościgu za nieprzyjacielem. Obok niej opisana jest chorągiew przyboczna, której zadaniem była walka obok króla. Do niektórych znaków dołączano oddziały najemników ze Śląska. Część chorągwi była wystawiana przez Ziemie a część przez możnowładców (kasztelanów i wojewodów) Królestwa Polskiego. W jednej z chorągwi służyli sami Morawianie, inna składała się z rycerzy najemnych ze Śląska i Czech, w ostatniej służyli rycerze litewscy.
Osobną część armii królewskiej stanowiły chorągwie wielkiego księcia litewskiego Witolda (zwanego przez kronikarza Aleksandrem). Służyli w nich żołnierze litewscy, ruscy i tatarscy. Siły te były jednak mniej liczne, gorzej uzbrojone i na słabszych koniach niż rycerze polscy. Podobnie jak w wojsku polskim znaki reprezentowały Ziemie lub możnych Wielkiego Księstwa. Łącznie siły polsko – litewskie liczyły 39 tysięcy żołnierzy, w tym strona polska miała 18 tysięcy jeźdźców i 8 tysięcy piechoty i giermków. Wojsku towarzyszyły tabory.
Znamy też skład armii Zakonu Krzyżackiego. Wojska te były mniej liczne od królewskich ale za to znacznie lepiej uzbrojone. Trzy najważniejsze chorągwie należały do Zakonu i Wielkiego Mistrza. Własne znaki wystawili też książęta śląscy, książę szczeciński, rycerze – goście Zakonu, biskupi podlegający Krzyżakom, urzędnicy zakonni i miasta państwa krzyżackiego. Zakon posiadał też chorągwie żołnierzy zaciężnych i rycerzy najemnych oraz oddziały Szwajcarów, którzy na własny koszt walczyli po stronie Krzyżaków. Należy też tu wymienić chorągiew Ziemi Chełmińskiej i znaki skupiające rycerzy z Dolnych Niemiec, Nadrenii, Frankonii, Miśni i Inflant. Część sil Zakonnych nie wzięła udziału w bitwie, gdyż miała osłaniać przed atakiem polskim Pomorze Gdańskie. Rycerze krzyżaccy wywodzili się głównie z krajów niemieckich ale byli wspomagani przez rycerzy ze wszystkich krajów Zachodniej Europy. Przybywali oni do Prus, by tutaj szukać doświadczeń wojennych, przygód, okazji do rabunków, a także realizować ówczesne ideały rycerskie i religijne. Oblicza się, że armia krzyżacka liczyła 27 500 ludzi, na siły te składało się 16 500 jeźdźców i 11 000 piechoty i giermków. Wojskom krzyżackim licznie towarzyszyli rzemieślnicy i służba. Obie strony konfliktu posiadały artylerię.
W dniu bitwy 300 zaciężnych żołnierzy czeskich próbowało opuścić szeregi królewskie.
Oba wojska stały naprzeciw siebie, rozpoczęły się drobne utarczki ale król Władysław nie dawał jeszcze hasła do walki. Pragnął ze wzgórza kierować bitwą nie biorąc w niej osobistego udziału. Przed królem stanęli heroldowie krzyżaccy. Wysłał ich Wielki Mistrz by zachęcili króla do podjęcia walki. Władysław Jagiełło spodziewał się pokojowego poselstwa. Posłowie oddali hołd władcy i zwrócili się do niego po niemiecku: „Najjaśniejszy królu! Wielki mistrz pruski Ulryk posyła tobie i twojemu bratu przez nas tu obecnych posłów dwa miecze, ku pomocy, byś z nim i z jego wojskami mniej się ociągał i odważniej, niż to okazujesz, walczył, a także żebyś się dalej nie chował i pozostając dalej w lasach i gajach, nie odwlekał dalej walki. Jeżeli zaś uważasz, że masz zbyt ciasną przestrzeń do rozwinięcia szeregów, mistrz pruski Ulryk, by cię przynęcić do walki, ustąpi ci, jak daleko chcesz, z równiny, którą zajął swoim wojskiem, albo wreszcie wybierz jakiekolwiek pole bitwy, byś tylko dalej nie odwlekał walki" (cytat według Jana Długosza). W chwili kiedy posłowie to mówili wojska krzyżackie cofnęły. Poselstwo było pełne pychy i zuchwalstwa a postawa wojsk zakonnych świadczyła, że są przekonani o zwycięstwie. Król przyjął dwa miecze i powiedział: „Cofnąłbym wyciągniętą do walki rękę nawet teraz, chociaż widzę, że niebo tymi mieczami, któreście przynieśli, najwyraźniej wróży mi zwycięstwo w walce” (cytat według Jana Długosza). Po tych słowach król Władysław dał hasło do bitwy, gdyż utracił wszelką nadzieję na sprawiedliwy pokój.
Odbyła się narada polowa dowódców polskich i litewskich. Postanowiono, że król nie będzie bezpośrednio uczestniczył w walce a otoczony strażą 60 rycerzy stanie na wzgórzu. Rozstawiono też lotne konie by w razie klęski król mógł bezpiecznie opuścić pole bitwy. Książę Witold aktywnie uczestniczył w walce. Kiedy zabrzmiał sygnał bojowy rycerze polscy przed atakiem odśpiewali starodawną pieśń „Bogurodzicę”. Pierwsze uderzyły wojska litewskie prowadzone przez księcia Witolda. Ruszyli też krzyżacy i obie strony przed starciem wydały okrzyk bojowy. Przed uderzeniem wojska pruskie dały dwa razy ognia z armat. Po środku pola bitwy stało sześć wielkich dębów, na które powchodzili chłopi by obserwować bitwę. Obie armie zwarły się w bojowym uścisku. Kiedy skruszono kopie, walka rozgorzała na miecze i topory. Przez pierwszą godzinę bitwy żadna ze stron nie uzyskała przewagi. Na lewym skrzydle walczyły wojska polskie i tam walka miała wyrównany charakter. W tej sytuacji krzyżacy uderzyli większymi siłami na prawe skrzydło, gdzie walczyły oddziały Witolda. Wielki Mistrz przewidywał, że po rozbiciu słabiej uzbrojonych oddziałów litewskich, uderzy i pokona wojska króla Jagiełły. Po naporem krzyżaków siły litewskie, ruskie i tatarskie najpierw cofnęły się a następnie rzuciły się do ucieczki. Witold nie zdołał zatrzymać swoich hufców. Wojska zakonne ścigały ich przez wiele mil sądząc, ze bitwa zakończyła się całkowitym ich zwycięstwem. Wielu uciekało tak zawzięcie, że zatrzymali się dopiero na Litwie, gdzie rozgłaszało wieści o całkowitej klęsce i śmierci króla Władysława i księcia Witolda. Tylko rycerze ruscy ze Smoleńska mimo ogromnych strat przedarli się do polskiego skrzydła i walczyli dalej. W tej sytuacji Wielkiemu Księciu Litewskiemu pozostało tylko błagać króla o pomoc. Chorągiew czesko – morawska wycofała się z bitwy, nie wiadomo ze strachu czy przekupiona przez krzyżaków. Tylko nieliczni rycerze pod nią służący wrócili na pole bitwy. Walka między polskimi i zakonnymi rycerzami trwała nadal. Nawet upadek wielkiej chorągwi królewskiej z białym orłem nie zachwiał polskimi szeregami. W jej obronie stanęli najlepsi i najdzielniejsi polscy rycerze. Ta część wojsk krzyżackich, która ścigała Litwinów wracała do pruskiego obozu ze śpiewem, prowadząc licznych jeńców. Sądzili, że cała armia królewska została rozbita. Widząc co się dzieje porzucali jeńców i łupy i włączali się do bitwy.
Nie byli jednak w stanie przechylić szali zwycięstwa na stronę Wielkiego Mistrza. Siły krzyżackie po stracie wielu najdzielniejszych rycerzy zaczęły słabnąć. Król Władysław stojąc opodal kierował bitwą i spodziewał się rychłej klęski wojsk Zakonu. W tej sytuacji krzyżacy postanowili użyć szesnastu doborowych chorągwi, które do tej pory nie brały udziału w bitwie. Oddziały te musiały przejechać obok miejsca, gzie stał król ze strażą przyboczną. Stojące w pobliżu chorągwie polskie z powodu zaangażowania się w walkę nie mogą przyjść władcy z pomocą. Tymczasem od jednej z szesnastu chorągwi pruskich odłączył się potężny rycerz i ruszył wprost na króla. Życie króla uratował Zbigniew z Oleśnicy, który zwalił Niemca z konia. Król został niegroźnie ranny w czoło.
W tej chwili wojsko krzyżackie zaczęło się cofać pod naporem polskich chorągwi. Jeden z dowódców zakonnych zaczął wzywać do odwrotu. Rozbite siły krzyżackie wsparte przez ostatnie szesnaście chorągwi rozpoczęły walkę na śmierć i życie. Mimo bohaterskiej postawy rycerze krzyżaccy zostali otoczeni przez oddziały królewskie i wycięci w pień lub wzięci do niewoli. Wśród zabitych znaleźli się: Wielki Mistrz Zakonu, marszałkowie, komturowie, i wszyscy znaczniejsi rycerze i panowie z wojska pruskiego. Pozostali żołnierze krzyżaccy rozpoczęli odwrót, który zamienił się w bezwładną ucieczkę.
Król polski i jego wojska odnieśli nad Zakonem całkowite zwycięstwo. Do polskiej niewoli dostali się książęta i najprzedniejsi rycerze krzyżaccy. Polscy rycerze zajęli obóz pruski, w którym zdobyto ogromne bogactwa. Znaleziono też wozy wyładowane pętami przeznaczonymi dla pokonanych. Wykorzystali je żołnierze królewscy do spętania jeńców krzyżackich. Zwycięzcy pragnienie gasili wybornym winem przygotowanym przez zakonnych kucharzy na ucztę po zwycięstwie. Przed oblicze króla Władysława zaczęto znosić zdobyte chorągwie krzyżackie. Ten nakazał zakończyć rzeż uciekających rycerzy pruskich, zwycięzcy masowo zagarniali ich do niewoli. Pościg rozciągnął się na wiele mil. Tylko garstka zdołała ujść pogoni. Na polu bitwy pozostało wielu zabitych i rannych. Większość wojsk zakonnych zginęła lub dostała się do niewoli, wielu utonęło w pobliskim jeziorze. W ręce wojsk królewskich wpadło 51 chorągwi przeciwnika. Tylko nielicznych krzyżaków po bitwie skazano na karę śmierci.
Wojska królewskie rozbiły obóz ćwierć mili od pola bitwy w kierunku Malborka nad jeziorem. Tam też ściągały przez całą noc powracające z pościgu za wrogiem i prowadzące jeńców oddziały polskie i litewskie. Panowała powszechna radość i świadomość znaczenia odniesionego zwycięstwa. Król Władysław wypoczywał po zwycięstwie. Po bitwie spadł ulewny deszcz. Spowodował on śmierć wielu rannych z obu wojsk, którzy na czas nie otrzymali opieki. Nazajutrz zgromadziło się przed całe wojsko. Przed oblicze króla sprowadzono jeńców i przyniesiono zdobyte chorągwie. Kiedy przyszła wiadomość o śmierci Wielkiego Mistrza Władysław Jagiełło powiedział: „oto (…) ten (…), który wczoraj przeznaczał pod swe panowanie wiele krain i królestw, który był przekonany, że nie znajdzie nikogo, kto by dorównał jego potędze, leży tu pozbawiony wszelkiej pomocy ze strony swoich, w najbardziej żałosny sposób zamordowany”.
Część doradców królewskich domagała się szybkiego marszu w kierunku Malborka ale inni doradzali trzy dniowy pobyt w okolicy pola bitwy dla uczczenia wielkiego zwycięstwa. Zajęcie stolicy Zakonu mogło przyśpieszyć zwycięstwo i spowodować poddanie się innych zamków i twierdz krzyżackich. Liczono tu na niewielką liczbę obrońców Malborka i na ich przerażenie spowodowane rozmiarami poniesionej klęski. Spodziewano się nawet poddania zamku, gdyby król stanął pod jego murami dwa lub trzy dni po zwycięstwie. Ogarnięci radością Władysław i jego doradcy nie wykorzystali nadarzającej się okazji zdobycia Malborka i zakończenia wojny. Był to błąd, gdyż w pierwszych dniach po bitwie ta potężna twierdza była nieomal pozbawiona obrońców – panował wśród nich strach i nieład. Sytuacja zmieniła się wraz z przybyciem oddziału komtura Świecia Henryka von Plauen. „Polacy woleli raczej zajmować się zbieraniem łupów niż zdobywaniem zamków” – pisze Jan Długosz – i dlatego trzy dni spędzili opodal pola bitwy. Następnie król nakazał odesłać zwłoki Wielkiego Mistrza i innych dostojników Zakonu do Malborka, by tam uroczyście je pochowano. Zadanie to otrzymał rycerz z Ziemi Chełmińskiej. Ciała pozostałych rycerzy pruskich pochowano w pobliskim kościele, obok nich spoczęło dwunastu znaczących rycerzy polskich, którzy polegli w bitwie. Opatrzono też należycie rannych obu stron.
Wynik bitwy miał ogromny wpływ na stosunki polityczne w ówczesnej Europie. Ostatecznie załamał potęgę Zakonu. Dynastia jagiellońska stała się jedną z najważniejszych na kontynencie europejskim. Sukces odniesiony głównie siłami polskimi, spowodował poważny kryzys w stosunkach polsko-litewskich. Król obawiał się wzrostu znaczenia Polski w unii z Litwą, opóźnił pościg za niedobitkami wojsk krzyżackich i ostatecznie nie zdobył Malborka. Wielka wojna i bitwa nie wniosła wiele do rozwoju sztuki wojennej, nie licząc użytego przez Polaków w przeprawie przez Wisłę mostu pontonowego. Po klęsce Zakonu wielu rycerzy z Europy Zachodniej odmawiało dalszego wspierania Krzyżaków. Gestem bez precedensu było odesłanie zwłok Wielkiego Mistrza Ulricha von Jungingen i co ważniejszych braci zakonnych do Malborka. Najważniejszą zdobyczą było 51 chorągwi krzyżackich, z których większość znalazła się w katedrze wawelskiej.
Pole bitwy nie zostało dokładnie przebadane. W kościele w Stębarku przechowywano kilka kamiennych kul armatnich i elementy zbroi, a w zamku w Dąbrównie znaleziono siekierę bitewną i inne fragmenty zbroi. Odnaleziono kilka zbiorowych mogił w pobliżu ruin kaplicy wzniesionej przez Krzyżaków po bitwie. Szkielety nosiły ślady po ciosach zadanych mieczem, toporem czy po trafieniach strzałami z kuszy.
Na polach pod Grunwaldem stanęły naprzeciwko siebie dwie potęgi Europy. Z jednej strony wojska Królestwa Polskiego i Wielkiego Księstwa Litewskiego z drugiej Zakonu Krzyżackiego. Po stronie polskiej walczyły oddziały litewskie, ruskie i tatarskie. Wojska krzyżackie to nie sami Niemcy. Rycerzy zakonnych było ponad 700. Po stronie krzyżackiej pod Grunwaldem walczyło ponad 25 tysięcy żołnierzy. Niemcy stanowili około 1/10 tej armii. Reszta to wojownicy z Czech, Dani, Francji czy Pomorza a nawet Litwini i Prusowie. Nie była to więc walka Polaków z Niemcami ale wojna dwóch potęg świata chrześcijańskiego. Strony konfliktu jeszcze wielokrotnie walczyły ze sobą. Była to jedna z 8 największych bitew średniowiecznej Europy.
Do góry
Andrzej Zdanowski
|